Archiwum dla Sierpień 2008

Powstanie warszawskie

Od dawna nie pisałem. Do napisania tego posta skłoniła mnie lektura tego postu Walkera (Marcina Pośpiecha).

Przedstawia on dokładnie typowe Polskie postrzeganie kwestii Powstania Warszawskiego – którego wybuchu rocznicę obchodzimy – jako bohaterskiego zrywu, który spełz na niczym wskutek obojętności i zdrady sojuszników – zarówno zachodnich, jak i wschodniego.

Jest to sposób postrzegania owego tragicznego zrywu bardzo miły polskiemu uchu – wszak nie od dziś wiadomo, że nasz naród uwielbia celebrować klęski, a przede wszystkim klęski które stały się nimi wskutek zdrady – a były moralnym zwycięstwem. Niemal wszystkie nasze powstania świetnie się w ten wzór wpisują – zdrajców oczywiście zawsze doszukujemy się zarówno wśród swoich, jak i wśród świata zachodu.

I o ile powstania dziewietnastego wieku już w naszej pamięci przyschły – i mniej się mówi o zdradzie w ich przypadku, to jeżeli chodzi o powstanie warszawskie – tutaj nie ma wątpliwości – zdrajcy to zarówno Alianci Zachodni, jak i arcyzdradzieckie Imperium Sowieckie na wschodzie. Tutaj nawet nie doszukujemy się żadnych zdrad u siebie – nie trzeba, bo zdrada sojuszników jest bezmierna i jest jej bezmiar wielki.

Przy czym szczególnie zwracamy się przeciwko aliantom zachodnim. Podkreślamy nasze niewątpliwe zasługi w walce przeciwko państwom Osi, zasługi które stawiają nas w gronie najbardziej bohaterskich narodów tej wojny – i przeciwstawiamy to „sprzedawczykom”, którzy bez słowa protestu na kolejnych konferencjach pokojowych sprzedawali nas Czerwonemu Bratu. Czerwonemu Bratu, który miał stalinowska twarz bezmyślnego, psychopatycznego dyktatora, a którego brudne łapy bolszewickiego barbarzyńcy wciąż spływały krwią pomordowanych w Katyniu, Charkowie i Miednoje…

Dość. Te obrazy, choć faktycznie wywierające silne wrażenie na Polski umysł, są w bardzo niewielkim stopniu prawdziwe. Fakt, że w II Wojnie Światowej ponieśliśmy porażkę sprawił, że bardzo chętnie szukamy winnych wśród naszych sojuszników – pomijając fakt, że nikt tak naprawdę nie jest tej porażce jednoznacznie winien.

Marcin Pośpiech, opierając się zapewnie przede wszystkim na wspomnianym w bibbliografii prof dr Andrzeju Targowskim (choć ponieważ nie znam jego prac, trudno mi ocenić, co pochodzi od niego, a co od od samego Marcina) nazywa cele Stalina „chorymi i pozbawionymi jakiejkolwiek argumentacji„. Trudno o stwierdzenie bardziej mylne – choć sam Stalin cierpiał na manię prześladowczą, trudno mu odmówić prowadzenia spójnej  i zdecydowanie rozsądnej (z punktu widzenia ZSRR) polityki zagranicznej.

Trudno bowiem się byłoby spodziewać, że będzie on prowadził politykę „propolską”. Stalin chciał zabezpieczyć ZSRR status hegemona na terenie całej Europy Wschodniej – i plan ten wykonał doskonale. Dlatego też, co dla nas jest niezrozumiałe, nadal jest on bardzo sznanowany jako przywódca w Rosji, i to nie tylko przez postkomunistów. Tak jak w Polsce – nie wszyscy zgadzamy się z ideami głoszonymi przez Józefa Piłsudskiego, ale wszyscy szanujemy jego zasługi dla odzyskania przez nas niepodległości.

Mylne jest również przekonanie, że alianci zachodni „sprzedali Polskę”. Zacząwszy od zupełnie bzdurnego zarzutu „Związek Radziecki niemal zażądał, aby nasza ojczyzna znalazła się w strefie operacyjnej Armii Czerwonej. Niestety zarówno prezydent Franklin D. Roosevelt, jak i premier Winston Churchill, przedstawiciele odpowiednio USA i Wielkiej Brytanii, ulegli Stalinowi.” – z całym szacunkiem, ale patrząc realnie na mapę Europy, tylko idiota uważałby, że jakakolwiek armia aliancka miałaby mieć coś do czynienia z Polską. Bajki o froncie bałkańskim wsadźmy do kieszeni – po pierwsze, Alianci sami rozpowszechniali plotki o nim żeby odciągnąć uwagę Niemców od Normandii, po drugie – od kiedy z Bałkanów idzie się do Niemiec przez Polskę?

Twierdząc, że Polska miałaby się znaleźć poza strefą działania Armii Czerwonej równie dobrze mogliśmy się spodziewać że przez nasz kraj będzie szedł szlak armii Chińskiej. Tak czy inaczej – tutaj nie było innej opcji. Nie znaczy to jednak, że alianci zrezygnowali ze starań o naszą wolność. Również (co pewnie dla niektórych będzie nowością) widzieli zagrożenie ze strony zbyt silnego ZSRR – i wbrew pozorom starali się Europę Wschodnią przed radziecką dominacją uchronić.

Trzeba jednak pamiętać jednak, jak wyglądąła w tym czasie sytuacja wojenna. Łatwo mówić Polakom, że trzeba było stawiać ZSRR bezkompromisowe warunki – w sytuacji, gdy to właśnie wschodni sojusznik trzymał na sobie cały ciężar wojny. To on posiadał największą siłę militarną – i to on dyktował warunki. Alianci zachodni, chroniąc Polskę, nie mogli stawiać na szali losów całej Europy – starali się więc zachować pewną równowagę. Trudno ją zachować, gdy po drugiej stronie stoi drapieżny niedźwiedź – trzeba jednak stwierdzić, że Zachód starał się jąutrzymać, chroniąc Polskę – która ze swojej strony wcale nie ułatwiała mu zadania.

Rząd emigracyjny był bardzo chwiejny i wewnętrznie skłucony – byli w nim działacze zarówno centrolewu, jak i sanacji i inni – i każdy z nich miał swoją wizję stosunków wobec ZSRR – jednak żadna z tych wizji nie  była realistyczna. Owszem – trudno się spodziewać po nich rezygnacji w obliczu nieuchronnej klęski – gdyż taka postawa nie jest zbyt znana Polakom – jednak z drugiej strony owa klęska faktycznie była nieuchronna – a pretensje możemy mieć jedynie do świata, który w takiej a nie innej sytuacji geopolitycznej nas usadził.

Powstanie warszawskie było kolejnym aktem dziecinnego nieposłuszeństwa jakim Polska popisała się wobec aliantów. Marcin wspomina, że „prowadzili oni [Alianci] niemal takie same operacje wojskowe w krajach, takich jak: Albania, Czechosłowacja, Francja, Grecja, Włochy, Norwegia czy Jugosławia” – i to jest prawda. Trzeba jednak pamiętać, że tamtejsze organizacje podziemne ściśle z Aliantami współpracowały – a Armia Krajowa zawsze podkreślała swoją niezależność. Może to i piękne i wzbudza dumę w każdym Polaku – ale z punktu widzenia operacji wojskowych, liczy się przede wszystkim współpraca i podporządkowanie dowódcom.

Nie należy się zatem dziwić Aliantom, których zirytowała lekkomyślna polska operacja – operacja, która nie mieściła się w wyznaczonych planach – zarówno tych strategicznych, jak i politycznych – a  wręcz je torpedowała. Marcin wspomina, że Stalin „podejrzewał podstęp ze strony swoich zachodnich sojuszników” – mówiąc wprost, trudno mu się dziwić – tak poważna operacja wojskowa nie powinna być przeprowadzana bez konsultacji z sojusznikami. brew popularnym twierdzeniom, Armia Czerwona nie zatrzymała się od tak, z niczego – w tamtym okresie Niemcy przygotowali w rejonie Warszawy kontratak, który zatrzymał na jakiś czas postępy ZSRR.

Kolejne twierdzenia można by obalać bez końca – warto jednak to podsumować. Trzeba pamiętać, że Polska nie padła ofiarą zdrady – a złych okoliczności. Alianci w miarę swoich możliwości próbowali Rzeczpospolitą ochraniać – a ponieważ warunki jakie udało im się wynegocjować były dla nas nie do przyjęcia, trudno się dziwić, że nie postawili sprawy na ostrzu noża i nie wywołali kolejnej wojny.

Jestem pewien, że każdy wpływowy zachodni urzędnik – czy to premierzy Wielkiej Brytanii, czy też Prezydenci Stanów Zjednoczonych tego okresu chętniej widzieliby w Polsce demokratyczny rząd. Jednak okoliczności doprowadziły do tego, że aby go tam zobaczyć musieliby prawdopodobnie wywołać wojnę ze Związkiem Radzieckim, który realizował u nas swoje imperialne zapędy. Tego nie zrobili – i chwała im za to.


Staty

  • 7 831 wejść
Sierpień 2008
Pon W Śr Czw Pt S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031

Last FM

Ile warty jest ten blog?


My blog is worth $2,822.70.
How much is your blog worth?

MyPersonality

Click to view my Personality Profile page